„Spotkania ze świadkiem historii”
Spotkanie I
Świadek Historii: Pani Janina Turek, z domu Kownacka herbu Topór i Trzy Trąby [po mieczu i po kądzieli] ur. 22 stycznia 1924 r. w Krubinie, pow. Ciechanowski, rodzinnym majątku rodu Kownackich, żołnierz Armii Krajowej, tworzącej zbrojne ramię Polskiego Rządu na Uchodźctwie.
18 listopada 2014 r. uczniowie klas I Tża i I Tżb Technikum nr 2 wzięli udział w „Spotkaniu ze świadkiem historii”. Tym razem honorowym gościem naszej szkoły była pani Janina Turek, wieloletnia mieszkanka Pułtuska, związana z nadnarwiańskim grodem okresem okupacji niemieckiej, a więc rzeczywistością II wojny światowej.
We wrześniu 1939 r., kiedy oddziały niemieckie zajęły miasto, ludność cywilna była skazana na łaskę i niełaskę zwycięzców. Terror i prześladowania, przesiedlenia i przymusowe prace stały się wyznacznikami potęgi nowych władz; strach podtrzymujący uczucie permanentnego zagrożenia miał pozbawić Polaków nadziei i stłamsić wolę walki….… I w takich oto warunkach w umyśle młodej, szesnastoletniej dziewczyny rodzi się sprzeciw, a wola walki zamienia się w czyn: w grudniu 1940 r. Janina Kownacka wstępuje do Związku Walki Zbrojnej. W uroczystej przysiędze ślubuje wierność Ojczyźnie i Jej najświętszym ideałom; ofiarowuje Jej własne życie. Od tego momentu treścią działań Pani Janiny staje się konspiracja i praca. Codziennie odbywa kilkunastogodzinną „wycieczkę”. „Chłopcom z lasu” dostarcza meldunki, rozkazy, czasem żywność i materiały opatrunkowe, leki. Wychodzi wczesnym rankiem i wraca wieczorem; umyka patrolom i godzinie policyjnej. Wydaje się jej, że jest bezpieczna: swoją działalność ukrywa nawet przed rodzicami. Zdradza zaufany przyjaciel…. – w rzeczywistości- szpicel niemiecki.
Najpierw więzienie w Pułtusku i przesłuchania gestapo. Potem: pozorne zwolnienie - może wyda gestem lub słowem przyjaciół - i ponowne przesłuchania pieczętowane - jak to nazywa po latach-„gestapowskim masażem”. … Bolało bardzo, szczególnie głowa. Ślady na ciele zostały do dziś, na szczęście się zabliźniły. Niezabliźniona pozostała jedynie głęboka rana w sercu. Jak można było, aż tak katować? W imię, czego?
Przyjaciel zdradził, ale rodzice wiernie kochali. Zgromadzili najcenniejsze pamiątki rodzinne i z „kupą złota” poszli do gestapowców. Udało się uchronić córkę od Oświęcimia. Co prawda sąd pułtuski nazwał „polnische banditen” i skazał, ale berliński –uniewinnił. Siła argumentacji zadziałała. Była wolna. Wróciła do Pułtuska i razem z najbliższymi niecierpliwie czekała końca wojny. Ten nadszedł wraz z wyzwoleniem miasta przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 r.; 9 maja fakt klęski Niemiec tylko przypieczętował. Czuła się szczęśliwa, wolna. Wierzyła, że jej trud, walkę oraz poświęcenie „nowe władze” docenią. Niestety, spotkało ją rozczarowanie. …Prawdą jest, że nikt jej już nie nazywał „polnische banditen”, pojawiło się jednak inne słowo – „zdrajca”, „kolaborant”; bo posądzona o prowadzenie szkodliwych działań na rzecz III Rzeszy w samym Berlinie została uniewinniona! Wpisano ją na listę „Wyklętych”, przez 10 lat nie mogła kontynuować nauki ani podjąć pracy w urzędzie. Zrehabilitowano ją dopiero w wolnej Polsce [ po 1989 r.]
Dziś z rozrzewnieniem wspomina czas wojny. Nie żałuje niczego. Mówi, ze był to czas próby; najprawdziwszy i najbardziej rzetelny egzamin. Jest dumna ze swych dzieci, wnuków i prawnuków, dumna z samej siebie: oprawcy próbowali zabić jej ducha, pozbawić nadziei; nie udało się im. Zachowała wspomnienia i niezwykłą, bo promieniującą na innych radość ducha.
Pani Janino, za najlepszą lekcję historii, z całego serca DZIĘKUJEMY!
Izabela Gierek
|