„Mali-wielcy wśród nas. Spotkanie młodzieży ze Sprawiedliwą”
W październiku 2013r. Zespół Szkół im. B. Prusa w Pułtusku przystąpił do projektu pt. „Spotkania Młodzieży ze Sprawiedliwymi”, organizowanego przez Polskie Towarzystwo Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, nad którym patronat objął Mazowiecki Kurator Oświaty.
Głównym celem Spotkań jest przekazanie młodzieży idei Sprawiedliwych i wiedzy na temat historii Polski z okresu okupacji, a także kształtowanie postawy tolerancji wobec innych narodowości.
Opiekę nad przedsięwzięciem sprawują: dyrektor szkoły mgr Dorota Orłowska, nauczyciel historii mgr Izabela Gierek, nauczyciel języka polskiego mgr Justyna Rachuba-Mućka. W projekt zaangażowały się również uczennice III klasy Liceum Profilowanego: Agata Gogolewska oraz Sylwia Korsak, przedstawiciel rodziców - pani Bogusława Korsak.
5 marca 2014r. w Zespole Szkół im. B. Prusa w Pułtusku odbyło się spotkanie z panią Barbarą Siemborską, Sprawiedliwą wśród Narodów Świata, która w kameralnej atmosferze opowiedziała zgromadzonym wzruszającą historię, pełną smutku, cierpienia, ale też nadziei i wiary w drugiego człowieka – historię swojego dzieciństwa, które przypadło na lata II wojny światowej.
Pani Barbara Siemborska, z domu Gierwatowska, przyszła na świat w 1933 roku i wraz z rodzicami oraz dwoma braćmi, starszym Mieczysławem i młodszym Januszem, mieszkała w Kowalewicach Włościańskich. Rodzina prowadziła niewielkie gospodarstwo rolne.
Pewnego zimnego, listopadowego dnia 1942 roku, wówczas jedenastoletni Mieczysław ujrzał na pastwisku nieopodal swojego domu skrajnie wyniszczonego, zabiedzonego chłopca, swojego rówieśnika. Chłopiec wyraźnie bał się ludzi, nie chciał rozmawiać, uciekał w stronę lasu. To nie zniechęciło Mieczysława – postanowił dowiedzieć się, kim jest dziecko, czuł, że należy mu pomóc. Udało mu się namówić chłopca, by po zmroku przyszedł do niego do domu. Uprzedził rodziców i siostrę Barbarę o wizycie niecodziennego gościa. Rodzina wspólnie podjęła decyzję, że należy mu pomóc, ocalić go. Gdy chłopiec przyszedł do domu państwa Gierwatowskich, został przyjęty jak członek rodziny, zaopiekowano się nim, udzielono schronienia.
Okazało się, że chłopiec był cudem ocalałym żydowskim dzieckiem, które uciekło z transportu do obozu koncentracyjnego. Nazywał się Tuwia Lewiński, miał dziesięć lat i pochodził z Radzymina, gdzie przed wojną jego rodzice prowadzili sklep rzeźniczy. Jego rodzina prawdopodobnie zginęła w obozie w Treblince, on sam przez kilka miesięcy prowadził tułacze życie, aż został przygarnięty przez gospodarza, na pastwisku którego znalazł go Mieczysław. Gospodarz źle traktował Tuwię, zmuszał do ciężkiej, często ponad siły dziesięciolatka, pracy, nie dawał pożywienia ani odpowiednich ubrań, zdarzało się, że bił. Chłopiec spał w oborze z krowami i żywił się udojonym mlekiem. Gdyby nie rodzina Gierwatowskich, chłopiec prawdopodobnie nie przeżyłby zimy.
Jak wspomina pani Barbara, decyzja o udzieleniu schronienia chłopcu była dla niej i jej rodziny czymś naturalnym. Nie zastanawiali się, jakie grożą im konsekwencje, jak wytłumaczą obecność nowego członka rodziny sąsiadom. Jedyne, co w tamtym czasie się liczyło, to konieczność niesienia pomocy potrzebującemu, ocalenia go.
Chłopiec przybrał polsko brzmiące imię Tomek i przez kilkanaście miesięcy mieszkał w domu rodziny Gierwatowskich. Zimą 1943 roku, gdy we wsi pojawiły się oddziały niemieckie, ze względów bezpieczeństwa został przeniesiony do kuzyna państwa Gierwatowskich, Bronisława Sagana, który mieszkał w sąsiedniej wsi – Wólce Szczawińskiej. Tam chłopiec przebywał do końca wojny.
Po wojnie Tuwia został odnaleziony przez Koordynację syjonistyczną i przeniesiony do żydowskiego domu dziecka, skąd wyjechał do Izraela.
Jak wspomina pani Barbara jej rodzinę bardzo niepokoił brak wieści o chłopcu. Bardzo się z nim zżyli, traktowali jak członka rodziny, jednak rozumieli, że Izrael to jego ojczyzna i tam będzie wśród swoich.
Tuwia nie zapomniał o dobru, które spotkało go ze strony rodziny Gierwatowskich. Wiedział, że im zawdzięcza ocalenie. Pod koniec lat osiemdziesiątych, gdy nawiązane zostały polsko-izraelskie stosunki dyplomatyczne, mężczyzna przyjechał do Polski, by odszukać Bronisława Sagana oraz Mieczysława Gierwatowskiego i Barbarę Siemborską. Doszło do wzruszającego spotkania przyjaciół.
Po powrocie do Izraela Tuwia wystąpił o przyznanie odznaczenia „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” dla osób, którym zawdzięczał życie. Pani Barbara dwukrotnie gościła też w Izraelu u Tuwii i jego rodziny, utrzymują kontakt telefoniczny i listowny.
Koleje losu, które splotły życie Tuwii Lewińskiego i pani Barbary Siemborskiej oraz rodziny Gierwatowskich są niezwykłym dowodem heroizmu zwykłych, wydawać by się mogło ludzi. Pani Barbara o Tuwii opowiada ze wzruszeniem, jak o bracie, nie uważa się za bohaterkę, dla niej konieczność niesienia pomocy drugiemu człowiekowi jest czymś naturalnym, wewnętrznym imperatywem.
Spotkanie z panią Barbarą było dla uczniów niezwykłą lekcją heroizmu i odwagi. Uczestnicy nie kryli wzruszenia i podziwu dla kobiety, która wraz z rodziną, z narażeniem życia pomagała potrzebującemu.
Pierwsze zdjęcie zrobiono podczas II wojny światowej. Widać na nim p. B. Siemborską z mamą i braćmi. Drugie zdjęcie przedstawia p. B. Siemborską z wnuczką i Tuwią Lewińskim w Izraelu. Pozostałe fotografie wykonano podczas spotkania w Zespole Szkół.
|